Jak stwierdza autor: „Zwyciężający od połowy stycznia 1945 r. na wszystkich kierunkach swych działań Sowieci uwikłali się w krwawe, nierozstrzygnięte, trzymiesięczne walki o Wrocław, którego zdobycie miało dla nich wymiar raczej propagandowo-prestiżowy niż militarny, natomiast niezdobycie oznaczało dotkliwą porażkę”. Następnie przedstawia przebieg walk. W konkluzji stwierdza:
„źle przygotowane i przeprowadzone szturmy doprowadziły nie tylko do olbrzymich strat atakujących (ok. 20% stanu wyjściowego 6. Armii), lecz także do przedłużania się walk, a w tym do zwiększania strat ludności cywilnej, szacowanych podczas ewakuacji na 90 tys. zamarzniętych, a w walkach ok. 80 tys. zabitych.
Najwyższą jednak cenę za powstrzymanie obu szturmów na Festung Breslau zapłaciło samo miasto, a zwłaszcza jego południowe i zachodnie dzielnice, które w okresie trzech miesięcy zaciętych walk stały się ich polem. Najcięższe straty poniosła zabudowa eleganckich dzielnic mieszkaniowych położonych na osi głównych, reprezentacyjnych alei prowadzących z miasta na południe i zachód – zwłaszcza wzdłuż ul. Powstańców Śląskich, nieistniejącej dziś Victoriastrasse i ul. Legnickiej. W wyniku zaciętych walk, ale też celowych wyburzeń obrońców, zniknęły z tej części miasta całe kwartały budynków – w większości kilkupiętrowych kamienic pochodzących z przełomu XIX i XX w. Skala zniszczeń była ogromna. O ile cały Wrocław stracił w trakcie trzymiesięcznych walk ok. 68% swej substancji mieszkaniowej, o tyle dzielnice południowa i zachodnia, czyli obszary dwóch głównych szturmów sowieckich, ucierpiały w 90% i to ich zniszczenia rzutowały zasadniczo na całokształt strat miasta”.